"Jak nigdy nikogo"
•Niall•
-Niall odejdź na chwilę od tego żarcia i otwórz drzwi!- usłyszałem krzyki, chyba Liama.
-Nie chce mi się!- odkrzyknąłem pochłaniając kolejny kęs kanapki.
-To nie dostaniesz naleśników na kolację!- krzyknął.
-Już otwieram!- zerwałem się błyskawicznie z kanapy i dotarłem do drzwi. Do środka jak burza wtargnął Zayn z półprzytomną Zannie na rękach.
-Co się stało?- spytałem przerażony, gdy Zayn kładł dziewczynę na sofę.
-Nie teraz Niall. Zawołaj którąś z dziewczyn by przebrały Zannie w jakieś suche rzeczy, ja zrobię jej zimny okład na czoło by zbić trochę gorączkę. Za 10 minut powinien przyjechać lekarz.- powiedział na jednym wydechu. Pocałował Zannie w czoło i rzucając przemoczoną bluzę na ziemię wbiegł do kuchni.
•Liam•
•Niall•
-Niall odejdź na chwilę od tego żarcia i otwórz drzwi!- usłyszałem krzyki, chyba Liama.
-Nie chce mi się!- odkrzyknąłem pochłaniając kolejny kęs kanapki.
-To nie dostaniesz naleśników na kolację!- krzyknął.
-Już otwieram!- zerwałem się błyskawicznie z kanapy i dotarłem do drzwi. Do środka jak burza wtargnął Zayn z półprzytomną Zannie na rękach.
-Co się stało?- spytałem przerażony, gdy Zayn kładł dziewczynę na sofę.
-Nie teraz Niall. Zawołaj którąś z dziewczyn by przebrały Zannie w jakieś suche rzeczy, ja zrobię jej zimny okład na czoło by zbić trochę gorączkę. Za 10 minut powinien przyjechać lekarz.- powiedział na jednym wydechu. Pocałował Zannie w czoło i rzucając przemoczoną bluzę na ziemię wbiegł do kuchni.
•Liam•
-O Zayn, myślałem że znów znikniesz na całą noc.- spojrzałem na klęczącego przed zamrażarką mulata.
-Liam mamy jeszcze lód?- spytał ignorując to co powiedziałem.
-Tak, w ostatniej szufladzie. Coś się stało?- zaniepokoiłem się.
-Tak, Zannie leży u nas w salonie na sofie, jest półprzytomna i na pewno nie ma niskiej temperatury.- powiedział roztrzęsionym głosem, wywalając cały lód na kafelki.
-Spokojnie Zayn, ona będzie żyć, nie denerwuj się tak. Czemu nie zawiozłeś jej od razu do szpitala?- spróbowałem go uspokoić. Był cały roztrzęsiony, telepiącymi się rękoma próbował pozbierać z podłogi jak na złość wyślizgujące mu się kostki lodu. Kucnąłem obok niego i pomogłem mu.
-Akurat kiedy ją spotkałem to straciła przytomność, zadzwoniłem po taksówkę, kiedy kierowca spytał się o kierunek to powiedziałem że do miejscowego szpitala, wtedy Zannie trochę oprzytomniała i zaczęła płakać że ona nie chce do szpitala, więc zadzwoniłem tam i poprosiłem by lekarz przyjechał do nas, zaraz powinien być. Liam ja wiem że to nic poważnego, tylko gorączka i osłabienie, ale... ale ja się boję że jak ona poczuje się lepiej to znów odejdzie i znajdę ją półprzytomną.- chyba pierwszy raz widziałem go takiego załamanego, on na prawdę kocha tą dziewczynę i to zachowanie jest tego doskonałym dowodem.
-Będzie dobrze Zayn, a teraz się trochę uspokój bo też zemdlejesz. Daj zrobię ten okład.- wziąłem od niego lód i szybko zrobiłem co trzeba.
-Zayn, kochasz ją?-spytałem kiedy mulat już wychodził z kuchni. Odwrócił się do mnie przodem i blado uśmiechnął.
-Jak nigdy nikogo.- i już go nie było. Wszedłem za nim do salonu. Lia przykrywała Zannie kocem. Do salonu wparował gościu w białym kitelku.
-Mogliście mi od razu powiedzieć że chodzi o Zannie Mali, nie dziwiłbym się wtedy że nie chce przyjechać do szpitala.- powiedział i usiadł na stoliku na przeciwko Zannie.
-Chyba nie rozumiem.- powiedział nieco zdezorientowany Zayn. Lekarz rozłożył sprzęt i zaczął badać dziewczynę.
-Jak będzie chciała to panu powie czemu nienawidzi szpitala, a już zwłaszcza doktora Wetsona. Ile ma stopi?- szybko zmienił temat.
-Równo 40.- odpowiedziała przerażona Lia. Lekarz zbadał dziewczynę która powoli zaczynała majaczyć, słyszeliście kiedyś żeby dziewczyna chciała niebieski motorek w różowe słonie? Lekarz wypisał receptę z kosmiczną ilością zapewne nietanich leków i opuścił dom. Louis wraz ze swoją dziewczyną pojechał do apteki.
•Zayn•
(godzina 00:30) мυѕι¢♫
-Kto by pomyślał że taka drobna osóbka, jest w stanie tak namieszać mi w życiu.- szepnąłem wpatrując się w anielską twarz Zannie.
-Przepraszam.- delikatnie podskoczyłem w miejscu, nie wiedziałem że nie śpi. Powoli otworzyła zmęczone oczy i spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
-Dobry wieczór.- odwzajemniłem uśmiech.
-Trochę bolesny, ale jak widzę ciebie to bardzo dobry.- delikatnie podniosła się na łokciach. Czy ona właśnie powiedziała że mimo bólu cieszy ją mój widok?
-Jak się czujesz?- spytałem pomagając jej usiąść.
-Dobrze, boli mnie trochę głowa, ale nie tak bardzo.- znów się uśmiechnęła.
-Ciesze się. Co się stało z tą podłą Zannie?- spytałem, bo już trochę zaczynało mnie dziwić jej zachowanie w stosunku do mnie.
-Wróci wraz ze zdrowiem, nie mam siły udawać.- zaśmiała się cicho.
-A Zayn, dziękuję.- powiedziała dotykając łańcuszka na szyi, założyła go.
-Nie ma za co, choć.- wziąłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę balkonu.
•Zannie•
Podeszłam do barierki i oparłam się o nią dłońmi. Zayn podszedł do mnie od tyłu i zrobił to samo jednocześnie obejmując mnie.
-Widzisz tą gwiazdę? Najbliżej księżyca, świeci najmocniej.- spytał wskazując mi opisany obiekt. Przytaknęłam.
-Tam były dwie gwiazdy, ta co była nazywała się Zayn i jest teraz tutaj.- dotknął mojego naszyjnika.
-A ta co dalej jest na niebie nazywa się Zannie i niedługo znajdzie się tutaj.- pokazał mi puste miejsce na oczko w swoim sygnecie. Spojrzałam na niebo, gwiazda nosząca moje imię świeciła prawie najjaśniej ze wszystkich. Odwróciłam się przodem do Zayna, spojrzałam mu głęboko w oczy, oczy którymi patrzył na mnie z taką miłością jak jeszcze nikt, patrząc tak poczułam że to właśnie ten, że on jest tym jedynym, że nikogo nie będę w stanie pokochać tak jak jego, że tylko on będzie w stanie dać mi takie ciepło, poczucie bezpieczeństwa, świadomość że jestem kochana, takie uczucie o którym marzy każda dziewczyna. Poczułam że kładzie dłoń na moim policzku, delikatnie położyłam moją dłoń na jego. Odległość miedzy naszymi twarzami powoli się zmniejszała.
-Kocham cię Zayn.- szepnęłam prawie że w jego usta.
-Kocham cię Zannie.- również szepnął i nasze usta złączyły się w pocałunku. Delikatnym, pełnym miłości pocałunku. Nasze języki stykały się w wolnym tańcu. Czułam jak moje ciało wypełnia niesamowite ciepło, serce bije tysiąc razy szybciej, a w brzuchu budzi się miliony motyli. Tak, kocham go.
-Zayn?- powiedziałam wtulając się w niego kiedy nasze usta już się rozdzieliły.
-Tak?- spytał.
-Przysięgnij... przysięgnij że nigdy mnie nie opuścisz.- szepnęłam.
-Przysięgam.- odpowiedział również szeptem i pocałował mnie w czubek głowy.
-Zannie wstawaj!- poczułam że ktoś po mnie skacze. Otworzyłam leniwie oczy.
-Nialla zejdź ze mnie.- wymamrotałam chowając głowę pod kołdrę.
-Nie ma śpiochu, wstawaj!- usłyszałam tym razem głos Louisy, a następnie poczułam zimno w dolnych partiach ciała, zerwały ze mnie kołdrę.
-Wy nie dacie za wygraną?- spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej i przecierając oczy.
-Nie.- odpowiedziały chórkiem na co się zaśmiałam.
-Ej, Zannie skąd to masz?- spytała Harriet siadając na przeciwko mnie i obracając w palcach wisiorek.
-Dostałam.- uśmiechnęłam się.
-A co to za kamyczek?- spytała.
-Gwiazda.- znów się uśmiechnęłam. Harriet spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Od kogo?- spytała.
-Od Zayna.- przygryzłam wargę.
-Jest cudowny. HARRY SKARBIE!- i już jej nie było. Sroka jedna, wypatrzy wszystko co się błyszczy.
-My idziemy na śniadanie, Zannie ogarnij się jakoś i złaź na dół.- oznajmiła Louisa.
-Ja z nią zostanę, przypilnuję by znów się nie położyła.- powiedziała Lia i usiadła obok mnie na łóżku.
-Okej czekamy na dole.- uśmiechnęła się Nialla i wyszła za Louisą.
-Całowałaś się z nim wczoraj, prawda?- spytała prosto z mostu.
-Skąd wiesz?- zdziwiłam się.
-Zayn chyba jeszcze nigdy w życiu nie chodził taki szczęśliwy, z resztą ty też.- uśmiechnęła się. Przygryzłam wargę i schowałam twarz w kolanach.
-Ale on cudownie całuje, i powiedział że mnie kocha.- szepnęłam nie mogąc przestać się uśmiechać.
-Kochasz go?- spytała.
-Jak nigdy nikogo.- odpowiedziałam. Lia zaczęła się śmiać.
-No co?- spytałam zdziwiona.
-Nic, po prostu Zayn powiedział wczoraj to samo Liamowi.
____________________________________________________
Witam i na wstępie bardzo, bardzo, bardzo przepraszam że tak długo nie pisałam i za to że i ten rozdzial wyszedł dość krótki. Bardzo dziękuję 1DForever! za to że skarciła mnie w komentarzu tym samym otrzeźwiając mój umysł dziękuję. A wszystkim czytelnikom (chociaż jest ich tylko garstka) obiecuję że postaram się poprawić.
Love Love Love
Komiks z tego bloga --->[LINK]
"Directioner na koncercie"
Gdy dowiaduje się że mam szanse by pojechać na koncert One Direction:
Gdy chłopacy wysiadają z samochodu:
Gdy widzę że idą w moją stronę:
Gdy chłopaki wchodzą na scenę i zaczynają śpiewać Another World:
Gdy jeden z chłopaków wskazuje na mnie w tłumie:
Gdy zaczynają śpiewać Moments:
Gdy mówią że zaproszą jedną z fanek na scenę:
Gdy proszą by zwrócić na siebie uwagę, robię tak:
Gdy dziewczyna obok mówi że na pewno mnie nie wybiorą:
Gdy kontynuuję zwracanie na siebie uwagi:
Gdy chłopacy patrzą w moja stronę i zastanawiają się kogo wybrać:
Gdy okazuje się że wybrali mnie:
Gdy patrze na dziewczynę obok która mówiła że mi się nie uda:
Gdy chłopacy mówią że jestem śliczna:
Gdy pytam czy mogę ich przytulić, a oni się zgadzają:
Gdy Zayn mówi że jestem taka ładna jak Perrie:
Gdy śpiewam z chłopakami piosenkę:
gdy podczas śpiewania Lou i Harry zbliżają się do siebie, ale nie całują:
Gdy chłopaki mówią że może czas zaprosić na scenę jakąś inna fankę:
Gdy chłopacy mówią że nie są gejami:
Gdy Liam śpiewa, a ja leżę i na niego patrzę:
Gdy Harry śpiewa swoją solówkę:
Gdy chłopacy pytają czy już na zawsze będę ich fanką:
Gdy Zayn pyta czy lubię Perrie:
Gdy mówią że czas się pożegnać:
Gdy się żegnamy:
Gdy odchodzę:
-Spokojnie Zayn, ona będzie żyć, nie denerwuj się tak. Czemu nie zawiozłeś jej od razu do szpitala?- spróbowałem go uspokoić. Był cały roztrzęsiony, telepiącymi się rękoma próbował pozbierać z podłogi jak na złość wyślizgujące mu się kostki lodu. Kucnąłem obok niego i pomogłem mu.
-Akurat kiedy ją spotkałem to straciła przytomność, zadzwoniłem po taksówkę, kiedy kierowca spytał się o kierunek to powiedziałem że do miejscowego szpitala, wtedy Zannie trochę oprzytomniała i zaczęła płakać że ona nie chce do szpitala, więc zadzwoniłem tam i poprosiłem by lekarz przyjechał do nas, zaraz powinien być. Liam ja wiem że to nic poważnego, tylko gorączka i osłabienie, ale... ale ja się boję że jak ona poczuje się lepiej to znów odejdzie i znajdę ją półprzytomną.- chyba pierwszy raz widziałem go takiego załamanego, on na prawdę kocha tą dziewczynę i to zachowanie jest tego doskonałym dowodem.
-Będzie dobrze Zayn, a teraz się trochę uspokój bo też zemdlejesz. Daj zrobię ten okład.- wziąłem od niego lód i szybko zrobiłem co trzeba.
-Zayn, kochasz ją?-spytałem kiedy mulat już wychodził z kuchni. Odwrócił się do mnie przodem i blado uśmiechnął.
-Jak nigdy nikogo.- i już go nie było. Wszedłem za nim do salonu. Lia przykrywała Zannie kocem. Do salonu wparował gościu w białym kitelku.
-Mogliście mi od razu powiedzieć że chodzi o Zannie Mali, nie dziwiłbym się wtedy że nie chce przyjechać do szpitala.- powiedział i usiadł na stoliku na przeciwko Zannie.
-Chyba nie rozumiem.- powiedział nieco zdezorientowany Zayn. Lekarz rozłożył sprzęt i zaczął badać dziewczynę.
-Jak będzie chciała to panu powie czemu nienawidzi szpitala, a już zwłaszcza doktora Wetsona. Ile ma stopi?- szybko zmienił temat.
-Równo 40.- odpowiedziała przerażona Lia. Lekarz zbadał dziewczynę która powoli zaczynała majaczyć, słyszeliście kiedyś żeby dziewczyna chciała niebieski motorek w różowe słonie? Lekarz wypisał receptę z kosmiczną ilością zapewne nietanich leków i opuścił dom. Louis wraz ze swoją dziewczyną pojechał do apteki.
•Zayn•
(godzina 00:30) мυѕι¢♫
-Kto by pomyślał że taka drobna osóbka, jest w stanie tak namieszać mi w życiu.- szepnąłem wpatrując się w anielską twarz Zannie.
-Przepraszam.- delikatnie podskoczyłem w miejscu, nie wiedziałem że nie śpi. Powoli otworzyła zmęczone oczy i spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
-Dobry wieczór.- odwzajemniłem uśmiech.
-Trochę bolesny, ale jak widzę ciebie to bardzo dobry.- delikatnie podniosła się na łokciach. Czy ona właśnie powiedziała że mimo bólu cieszy ją mój widok?
-Jak się czujesz?- spytałem pomagając jej usiąść.
-Dobrze, boli mnie trochę głowa, ale nie tak bardzo.- znów się uśmiechnęła.
-Ciesze się. Co się stało z tą podłą Zannie?- spytałem, bo już trochę zaczynało mnie dziwić jej zachowanie w stosunku do mnie.
-Wróci wraz ze zdrowiem, nie mam siły udawać.- zaśmiała się cicho.
-A Zayn, dziękuję.- powiedziała dotykając łańcuszka na szyi, założyła go.
-Nie ma za co, choć.- wziąłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę balkonu.
•Zannie•
Podeszłam do barierki i oparłam się o nią dłońmi. Zayn podszedł do mnie od tyłu i zrobił to samo jednocześnie obejmując mnie.
-Widzisz tą gwiazdę? Najbliżej księżyca, świeci najmocniej.- spytał wskazując mi opisany obiekt. Przytaknęłam.
-Tam były dwie gwiazdy, ta co była nazywała się Zayn i jest teraz tutaj.- dotknął mojego naszyjnika.
-A ta co dalej jest na niebie nazywa się Zannie i niedługo znajdzie się tutaj.- pokazał mi puste miejsce na oczko w swoim sygnecie. Spojrzałam na niebo, gwiazda nosząca moje imię świeciła prawie najjaśniej ze wszystkich. Odwróciłam się przodem do Zayna, spojrzałam mu głęboko w oczy, oczy którymi patrzył na mnie z taką miłością jak jeszcze nikt, patrząc tak poczułam że to właśnie ten, że on jest tym jedynym, że nikogo nie będę w stanie pokochać tak jak jego, że tylko on będzie w stanie dać mi takie ciepło, poczucie bezpieczeństwa, świadomość że jestem kochana, takie uczucie o którym marzy każda dziewczyna. Poczułam że kładzie dłoń na moim policzku, delikatnie położyłam moją dłoń na jego. Odległość miedzy naszymi twarzami powoli się zmniejszała.
-Kocham cię Zayn.- szepnęłam prawie że w jego usta.
-Kocham cię Zannie.- również szepnął i nasze usta złączyły się w pocałunku. Delikatnym, pełnym miłości pocałunku. Nasze języki stykały się w wolnym tańcu. Czułam jak moje ciało wypełnia niesamowite ciepło, serce bije tysiąc razy szybciej, a w brzuchu budzi się miliony motyli. Tak, kocham go.
-Zayn?- powiedziałam wtulając się w niego kiedy nasze usta już się rozdzieliły.
-Tak?- spytał.
-Przysięgnij... przysięgnij że nigdy mnie nie opuścisz.- szepnęłam.
-Przysięgam.- odpowiedział również szeptem i pocałował mnie w czubek głowy.
-Zannie wstawaj!- poczułam że ktoś po mnie skacze. Otworzyłam leniwie oczy.
-Nialla zejdź ze mnie.- wymamrotałam chowając głowę pod kołdrę.
-Nie ma śpiochu, wstawaj!- usłyszałam tym razem głos Louisy, a następnie poczułam zimno w dolnych partiach ciała, zerwały ze mnie kołdrę.
-Wy nie dacie za wygraną?- spytałam podnosząc się do pozycji siedzącej i przecierając oczy.
-Nie.- odpowiedziały chórkiem na co się zaśmiałam.
-Ej, Zannie skąd to masz?- spytała Harriet siadając na przeciwko mnie i obracając w palcach wisiorek.
-Dostałam.- uśmiechnęłam się.
-A co to za kamyczek?- spytała.
-Gwiazda.- znów się uśmiechnęłam. Harriet spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
-Od kogo?- spytała.
-Od Zayna.- przygryzłam wargę.
-Jest cudowny. HARRY SKARBIE!- i już jej nie było. Sroka jedna, wypatrzy wszystko co się błyszczy.
-My idziemy na śniadanie, Zannie ogarnij się jakoś i złaź na dół.- oznajmiła Louisa.
-Ja z nią zostanę, przypilnuję by znów się nie położyła.- powiedziała Lia i usiadła obok mnie na łóżku.
-Okej czekamy na dole.- uśmiechnęła się Nialla i wyszła za Louisą.
-Całowałaś się z nim wczoraj, prawda?- spytała prosto z mostu.
-Skąd wiesz?- zdziwiłam się.
-Zayn chyba jeszcze nigdy w życiu nie chodził taki szczęśliwy, z resztą ty też.- uśmiechnęła się. Przygryzłam wargę i schowałam twarz w kolanach.
-Ale on cudownie całuje, i powiedział że mnie kocha.- szepnęłam nie mogąc przestać się uśmiechać.
-Kochasz go?- spytała.
-Jak nigdy nikogo.- odpowiedziałam. Lia zaczęła się śmiać.
-No co?- spytałam zdziwiona.
-Nic, po prostu Zayn powiedział wczoraj to samo Liamowi.
____________________________________________________
Witam i na wstępie bardzo, bardzo, bardzo przepraszam że tak długo nie pisałam i za to że i ten rozdzial wyszedł dość krótki. Bardzo dziękuję 1DForever! za to że skarciła mnie w komentarzu tym samym otrzeźwiając mój umysł dziękuję. A wszystkim czytelnikom (chociaż jest ich tylko garstka) obiecuję że postaram się poprawić.
Love Love Love
Komiks z tego bloga --->[LINK]
"Directioner na koncercie"
Gdy dowiaduje się że mam szanse by pojechać na koncert One Direction:
Gdy chłopacy wysiadają z samochodu:
Gdy widzę że idą w moją stronę:
Gdy chłopaki wchodzą na scenę i zaczynają śpiewać Another World:
Gdy jeden z chłopaków wskazuje na mnie w tłumie:
Gdy zaczynają śpiewać Moments:
Gdy mówią że zaproszą jedną z fanek na scenę:
Gdy proszą by zwrócić na siebie uwagę, robię tak:
Gdy dziewczyna obok mówi że na pewno mnie nie wybiorą:
Gdy kontynuuję zwracanie na siebie uwagi:
Gdy chłopacy patrzą w moja stronę i zastanawiają się kogo wybrać:
Gdy okazuje się że wybrali mnie:
Gdy patrze na dziewczynę obok która mówiła że mi się nie uda:
Gdy chłopacy mówią że jestem śliczna:
Gdy pytam czy mogę ich przytulić, a oni się zgadzają:
Gdy Zayn mówi że jestem taka ładna jak Perrie:
Gdy śpiewam z chłopakami piosenkę:
gdy podczas śpiewania Lou i Harry zbliżają się do siebie, ale nie całują:
Gdy chłopaki mówią że może czas zaprosić na scenę jakąś inna fankę:
Gdy chłopacy mówią że nie są gejami:
Gdy Liam śpiewa, a ja leżę i na niego patrzę:
Gdy Harry śpiewa swoją solówkę:
Gdy chłopacy pytają czy już na zawsze będę ich fanką:
Gdy Zayn pyta czy lubię Perrie:
Gdy mówią że czas się pożegnać:
Gdy się żegnamy:
Gdy odchodzę: