czwartek, 26 kwietnia 2012

Number Three

"Jednak marzenie się (nie)spełniają"


-Pani Mali.- podbiegł do mnie chłopak mojego wzrostu z burzą, rozczochranych, kasztanowych włosów z niebieskimi pasemkami podkreślającymi kolor jego rozjarzonych oczu. Mały mikrofon, słuchawka w uchu, papierzyska w ręce, nogi odpadające od zabiegania, cały Eric.
-Mówiłam ci już cymbale że jestem w twoim wieku i masz do mnie nie mówić pani.- powiedziałam jak zwykle przyglądając się jego wściekle niebieskim oczom podkreślonym czarną kredką, nie jest gejem i mimo tego makijażu oczu nawet na niego nie wygląda.
-Za bardzo się ciebie boję, wolę dmuchać na zimno.- powiedział przeglądając papiery.
-Oj dramatyzujesz, to że tam cię zbiłam parę razy i pożarłam się z twoją byłą to nie znaczy że teraz też będę miała na celu cię uśmiercić.- powiedziałam wywracając oczyma. No co? Ta jego była barbie była makijażystką i jak mnie malowała to wyglądałam gorzej jak ona, musiałam potem zmazywać to coś z twarzy bo grzechem było nazwać to makijażem i sama sobie od nowa robić, a i jeszcze płacić jej odszkodowanie za złamanie ręki.
-Jak już mówiłem wolę dmuchać na zimno.- powiedział, wywróciłam oczyma. -Szukam reszty dziewczyn z waszego zespołu.- dodał patrząc na mnie ze zniecierpliwieniem.
-W kiblu są, nie wiem co tam robią. Mi możesz powiedzieć, przekaże im.- powiedziałam.
-Nie przywalisz mi?- spytał. Pokiwałam przecząco głową. -Ale na pewno?- ponownie spytał.
-Jeśli jeszcze raz o to spytasz, to tak, przywalę ci tak że wypadną ci te niebieskie ślepka, obrócisz się z pięć razy, wylecisz przez okno i przy odrobinie szczęścia zamiast pod tramwaj wpadniesz pod samochód, a na dokładkę pobawię się w królewnę Śnieżkę, zaśpiewam przywołując tym ptaszki którym polecę wydziobanie ci wnętrzności. A jak chcesz to cię potem skrzeszę i... coś tam jeszcze wymyśle.- powiedziałam uśmiechając się do osłupiałego chłopaka.
-A może frytki do tego?- spytał.
-Nie, dzięki, przed chwilą wyjadłam większość Horanowi.- powiedziałam wspominając smak frytek, tak, te które wyrywamy komuś wbrew jego woli smakują najlepiej.
-I mnie nie zawołałaś? Ty gnido. Dobra mniejsza. Chodzi o to że zamiast za godzinę to wyjdziecie dopiero za jakieś dwie i pół.- powiedziała zaznaczając coś w trzymanych papierzyskach.
-Ale czemu?- spytałam.
-Jakieś problemy techniczne.- powiedział. Wyciągnął z ucha słuchawkę, odłożył papiery na mały stoliczek i opadł ciężko na niebieski fotel kładąc nogi odziane w niebiesko-czarne buty nike na taboret.
-Ale za to ja mam półtorej godziny spokoju.- powiedział obnażając niebieski aparat w uśmiechu. Klapnęłam na szary fotel obok i położyłam nogi na kolana chłopaka.
-To spoko. I myślałeś że dla tego cię ukatrupię?- spytałam.
-No wiesz, jesteś Zannie Mali, jesteś nieobliczalna.- odpowiedział.
-Super. Pożycz kredkę.- powiedziałam wyciągając do niego otwartą dłoń. Wyjął z kieszeni czarną kredkę i położył mi na dłoni za to ja dałam mu moje lusterko by mi je przytrzymał. Pociągnęłam delikatnie linię wodną.
-Dzięki skarbie.- powiedziałam oddając mu kosmetyk i odzyskując lusterko.
-Fajna bluza. Kiedy mi ją oddasz?- spytałam przyglądając się ubiorowi chłopaka, nie wiem czemu ale cholernie kocham męskie bluzy.
-Jak świnie zaczną latać.- powiedział poprawiając bluzę w kolorach butów.
-No to teraz trzeba załatwić Zaynowi skrzydła.- powiedziałam przybierając minę myśliciela. Eric się zaśmiał.
-Ale z ciebie podła suka.- powiedział.
-Eh nie schlebiaj mi tak bo się zarumienię.- powiedziałam łapiąc się rozkosznie za policzki. Razem z Erickiem zaczęliśmy się śmiać.
-Zannie?- przerwał mój śmiech melodyjny głos wydobywający się za moich pleców.
-Si?- odwróciłam się do stojącego za mną Liama.
-Ktoś czeka na ciebie przed wejściem.- powiedział wskazując kciukiem w kierunku drzwi.
-To go wpuść, nie chce mi się wstawać.- powiedziałam odganiając Liama gestem ręki. Po chwili w moją stronę biegł siedmioletni chłopiec z ciemnymi włoskami i dużymi, czekoladowymi oczkami.
-Zannie!- krzyknął wbiegając mi w ramiona.
-Moj Maksik.- powiedziałam podnosząc chłopca do góry. W naszą stronę szedł wysoki i masywny mężczyzna z takimi samymi oczami i włosami jak Maks tylko jeszcze plus lekki zarost.
-Witaj córciu.- powiedział przytulając mnie.
-Hej tatu.- powiedziałam oddając uścisk.
-Stęskniłem się za tobą Zannie.- zwrócił się do mnie Maks.
-Ja też się stęskniłam za moim małym braciszkiem.- powiedziałam robiąc z Maksem "noski-eskimoski".
-Maks? Chcesz poznać kogoś kogo baaardzo lubisz?- spytałam, bo doznałam olśnienia, innymi słowy przypomniało mi się że Maks wzoruje się na jednym z tych ciołków.
-Tak, tak! Bardzo!- krzyczał klaszcząc w raczki. Uśmiechnęłam się do niego.
-Zayn cepie! Do nogi!- krzyknęłam. Malik zjawił się szybciej niż mogłam bym powiedzieć "Zayn to idiota".
-Co ja pies?- spytał stając obok mnie.
-Tak, dobry piesiu, dobry Reksiu.- nabijałam się z niego.
-Dobra, chce ci kogoś przedstawić. Maks to jest ten Zayn, chłopak z plakatu, pamiętasz? Mówiłeś że ty będziesz tak kiedyś wyglądał i podrywał wszystkie dziewczyny.- zwróciłam się do braciszka.
-Zannie! Nie mów tak przy nim, robisz mi obciach!- oburzył się młody. Zayn cicho się zaśmiał.
-Oj dobrze, dobrze. Przepraszam jaśnie panie.- powiedziałam i postawiłam go na ziemi.

• Zayn •
Maks podszedł do mnie i spojrzał na mnie z dołu, kucnąłem przed nim tak by się z nim trochę zrównać.
-Zayn? Przytulisz mnie?- spytał słodkim głosikiem lekko się kołysząc i trzepocząc rzęskami. Przytuliłem go i wziąłem na ręce.
-Na żywo jesteś jeszcze bardziej do mnie podobny jak na plakatach, zdjęciach i filmikach razem wziętych.- powiedział szeroko się do mnie uśmiechając. No dobra, mały ma siedem lat, ale jak w przyszłości będzie wyglądać tak jak ja i te teksty mu zostaną to będzie miał od groma dziewczyn, pewnie już ma.
-Może kiedyś będziesz wyglądał jak ja, ale na razie bardziej do siostry jesteś podobny.- zaśmiałem się zerkając na Zannie, stała i patrzyła na nas ze szczerym uśmiechem.
-Do dziewczyny?! No ale Zannie jest piękna, prawda Zayn?- spytał.
-Piękna to mało powiedziane.- odparłem uśmiechając się do Maksa.
-Ale ty jesteś flirciasz. Nic dziwnego że Zannie kiedyś całowała twoje zdjęcie.- powiedział Maks.
-Maks!- krzyknęła Zannie spalając buraka, takiej to jej jeszcze nie widziałem, żeby Zannie się tak zawstydziła? Nie no nowe widoki.
-Skąd ty to w ogóle wytrzasnęłeś?!- krzyczała czerwona na twarzy.
-No wiesz, to że zamykasz drzwi na klucz to nie znaczy że nie mogę patrzeć przez dziurkę od klucza.- powiedział Maks gestykulując rączką.
-A skąd wiesz że to było zdjęcie tego niedoroba?- spytała wskazując na mnie, no dziękuję bardzo.
-Bo ty chodzisz, to znaczy chodziłaś do szkoły tak? Więc kiedy ty byłaś w szkole to ja zrobiłem tę sztuczkę której mnie nauczyłaś kiedyś, tą z otwieraniem drzwi drucikiem. No i weszedłem do twojego pokoju i wyjąłem zdjęcie spod poduszki, bo widziałem że tam je chowałaś, no i na nim był on.- sztuczka z otwieraniem drzwi drutem... a to już wiem jak Zannie weszła do mojego pokoju by zarypać mi mój lakier do włosów.
-Maks, przymknij się.- powiedziała Zannie przez zaciśnięte zęby.
-No ale to prawda! Mam kłamać twojego przyszłego męża?!- krzyknął oburzony Maks.
-No... yh... Co?!... Tak Nilla, już idę!- krzyknęła i pobiegła do łazienki. Ta... starożytna wymówka.
-Jest nieśmiała.- powiedział Maks uśmiechając się do mnie.
-Tak... na prawdę całowała moje zdjęcie?- spytałem.
-Tak. I cały czas was słuchała i miała bardzo, bardzo dużo waszych plakatów i zdjęć na ścianach i waszych rysunków. Ale to było jakiś rok temu i tak że lubiła was i nagle na drugi dzień schowała gdzieś to wszystko i powiedziała że już was nie lubi i jeszcze w ten sam dzień płakała, nawet nie wiem czemu. A chcesz zobaczyć jak wyglądał jej pokój jak was lubiła?- spytał z wielkim entuzjazmem, uśmiechnąłem się do niego i pokiwałem przytakująco głową. Postawiłem chłopca na ziemi i kucając czekałem.
-Tatu, dasz mi na chwilę telefon? Bo tatu ma tam zdjęcia pokoju Zannie.- spytał zwracając się do wysokiego, masywnego mężczyzny którego mógłbym określić starszym Taylorem Lautnerem. Mężczyzna wyjął z kieszeni telefon i chwilę stukał w ekran.
-Proszę Maksiu.- powiedział kucając przed Maksem i podając mu telefon uśmiechając się przy tym.
-Dziękuję tatu.- powiedział z uśmiechem i pocałował mężczyznę w policzek, wyglądało to co najmniej słodko, w każdym razie teraz, jakby był starszy to wyglądało by dziwnie. Maks podbiegł do mnie, wziąłem go na ręce.
-Popatrz Zayn, to jest twoja ściana.- powiedział z entuzjazmem podsuwając mi telefon pod nos. Przyjrzałem się fotografii, przedstawiała pomalowaną na czarno ścianę prawie caluteńką pokrytą moimi zdjęciami, plakatami, moje cytaty i solówki piosenek napisane białym markerem, na ścianie widniały też białe rysunki mojej osoby, serduszka i setki napisów typu "I Love Zayn". O wow, jakoś nie mogłem u wierzyć że to zdjęcie przedstawia pokój dziewczyny która na każdym kroku okazuje jak bardzo mnie nienawidzi.
-Przewijaj w prawo.- zwrócił się do mnie mężczyzna. Zrobiłem co polecił, na kolejnych zdjęciach były przedstawione inne ściany, ale już z całym zespołem i jedna na której były tylko rzeczy dotyczące Zannie i jej przyjaciółek. Ale najbardziej w pamięć wpadł mi duży, biały napis na "mojej" ściane, ponownie przewinąłem na przedstawiające ją zdjęcie, napis brzmiał "Beacause Love, Even Those With, There Will Always Be Love" (tłumaczenie: "Bo miłość, nawet ta bez przyszłości, zawsze będzie miłością"). Przeczytałem te słowa na głos.
-Zawsze jak mówiłem jej że nie ma sensu kochać się w kimś nieosiągalnym to mówiła te słowa.- powiedział z uśmiechem przyglądając się napisowi.
-Panie...- nie wiedziałem jak ma na imię.
-Taylor.- wow, jak trafiłem z tym starszym Taylorem.
-Panie Taylor, ona dalej się we mnie kocha?- spytałem.
-Na pewno, ona się tak łatwo nie odkochuje.- oznajmił.
-To czemu jest dla mnie taka nie miła?- to mnie męczyło, skoro mnie lubiła to czemu była wobec mnie jak lud?
-Chłopcze, nigdy nie spróbuj zrozumieć kobiet, to źle się kończy dla naszej męskiej psychiki.- powiedział klepiąc mnie po ramieniu, mimowolnie się zaśmiałem. W tej chwili podbiegł do mnie zdyszany Eric.
-Zayn gdzie są dziewczyny?- spytał gorączkowo.
-Łazienka.- powiedziałem. Eric pędem puścił się do damskiej toalety.

• Zannie •
Poprawiałam sobie fryzurę rozmyślając o tym za jak wielką idiotkę Zayn mnie teraz uważa, z mojego samosądu wyrwał mnie trzask drzwi od łazienki który wywołał Eric.
-Laski wychodzicie, teraz!- krzyknął zdyszany.
-Jak to teraz? Przecież miały być jakieś opóźnienia.- powiedziałam.
-Oj ale już naprawili, no pędem na scenę, czekają na was!- krzyknął, a my z dziewczynami jak oparzone wybiegłyśmy z łazienki i pobiegłyśmy w stronę sądu ostatecznego.

• Zayn •
-Zayn rusz się młocie!- krzyknął do mnie Hazza, postawiłem Maksa na ziemi, oddałem telefon jego właścicielowi i wraz z panem Taylorem i Maksem ruszyłem za chłopakami.
Dziewczyny zaśpiewały "Fourever Young", według mnie to był chyba ich najlepszy występ. Teraz stojąc za kulisami, mentalnie wspierając dziewczyny czekamy na ogłoszenie wyników. Trzecie miejsce zajęła jedna z starszych wokalistek, teraz kto zajmie drugie miejsce. Drugie miejsce zajął jakiś duet, chłopak i dziewczyna. I teraz znów ten stres, ten strach, adrenalina, to uczucie przerażenia, wątpliwości, gorączkowe rozważanie wszystkich za i przeciw, ta wielka nadzieja na wygraną. Dziewczyny stały trzymając się z całej siły za ręce, starały się z całych sił, czy ten wysiłek się im opłaci.
-Zwycięzcą dzisiejszej edycji programu X Factor zostaje...!- zaczął prowadzący, każdy z nas w duchu modlił się by usłyszeć jedna nazwę "Girl's Direction". Prowadzący oznajmił zwycięzcę. Dotychczasowe emocje zastąpiły smutek, żal, rozczarowanie... nie wygrały, nie zajęły nawet trzeciego miejsca. Dziewczyną zaczęły spływać po policzkach łzy, zwolniły uścisk dłoni, załamane wpatrywały się w ziemię, tylko Zannie podeszła do chłopaka który zwyciężył rzuciła ciche "gratuluję" i zbiegła ze sceny, a następnie wybiegła z budynku, pobiegłam za nią. Na dworze lekko padało, Zannie biegła w stronę parkingu, biegłem parę metrów za nią. Zatrzymała się na środku parkingu, powoli spojrzała na prawo i lewo i ot tak po prostu usiadła na ziemi, wyciągnęła z kieszeni papierosy chcąc jednego odpalić, ale nagle oprzytomniała zdając sobie sprawę z tego że pada deszcz, krzyknęła tylko "fack!", wyrzuciła papierosy gdzieś w bok i schowała twarz w dłoniach. Podszedłem do niej powoli i usiadłem obok.
-Zjeżdżaj.- syknęła nie patrząc na mnie. Objąłem ją ramieniem na co ona szybko wyrwała się z mojego uścisku.
-Jeszcze aż tak zdesperowana nie jestem żeby oczekiwać od ciebie litości.- powiedziała. Słyszałem jak głos się jej załamuje, jak cicho szlocha, niby nie zależało jej na tym całym zespole czy wygranej, ale ta przegrana ją załamała, po raz pierwszy widziałem jak Zannie płacze.
-Ja się nad tobą nie lituje, chcę tylko cię trochę pocieszyć.- powiedziałem znów próbując objąć ją ramieniem, ale efekt był taki sam jak po przednio.
-Zayn, odwal się ode mnie! Od kiedy się do was wprowadziłam to maltretujesz mnie na każdym kroku! Daj mi wreszcie święty spokój! Czego ty ode mnie cholero chcesz?!- zaczęła krzyczeć odrywając twarz od rąk. Jej oczu nie wypełniała złość, tylko smutek, żal, ból, rozczarowanie, pełno łez, zero złości. Patrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczami, zwykle wypełnionymi satysfakcją z udanej docinki lub śmiechem widząc jak Niall i Nilla biją się o paczkę pianek, teraz nie mogłem patrzeć w te oczy od których bił taki smutek, nie mogłem patrzeć jak ona tak cierpi, aż mnie serce bolało. Jej wargi lekko drżały, nie wiem czy ze szlochu czy z zimna, mokre włosy opadały jej na czoło i na prawy policzek, łzy i krople deszczu mieszały się ze sobą spływając po jej twarzy.
-Zannie ja... nie płacz.- powiedziałem i przytuliłem ją do siebie.
-Puść mnie do cholery! Zayn!- krzyczała próbując się wyrwać, ale po chwili zrezygnowała z dalszego szarpania się i wtuliła się we mnie zanosząc się jeszcze większym płaczem, pogoda jakby odzwierciedlała jej uczucia, bo z deszczu zrobiła się potworna ulewa. A my siedzieliśmy tak wtuleni w siebie, moknąc coraz bardziej na zimnym asfalcie na środku parkingu samochodowego.
-Zannie chodźmy do środka, leje deszcz, a ty jesteś tylko w bluzce na ramiączkach i cienkiej bejsbolówce, jeszcze się zaziębisz.- powiedziałem wstając i podnosząc dziewczynę do pozycji stojącej. Objąłem ją ramieniem, a ona wtuliła się w mój bok, i tak szliśmy do budynku gdzie zostawiliśmy resztę naszych zespołów. Gdy weszliśmy już do środka Zannie odczepiła się od mojego boku.
-Zayn nic się nie działo, oke? Żadnych czułości ani nic, nic takiego nie miało miejsca jasne?- spytała znów patrząc na mnie tym swoim obojętnym wzrokiem.
-Eh... oczywiście.- odparłem zrezygnowany, już miałem nadzieję że jej stosunek do mnie się zmienił, a tu wszystko poszło się pieprzyć.
-Zannie, przygryzałaś wargę jak czekaliście na wyniki?- spytałem patrząc na jej usta. Zawsze jak ona się stresuje lub widzi, myśli bądź mówi o czymś co jej się podoba to przygryza wargę.
-Tak, a co?- spytała unosząc pytająco brew.
-Masz lusterko?- spytałem. Wyjęła z kieszeni lusterko i spojrzała w nie.
-Fack.- syknęła pod nosem, patrząc na odbicie swojej, lekko zakrwawionej, dolnej wargi, no nieźle musiała się w nią wgryźć.
-Dobra, cholera z wargą, zimno mi.- powiedziała i ruszyła do garderoby.

• Zannie •
Ruszyłam do garderoby, ale po drodze pomyślałam że nie mogę pokazać się dziewczyną w takim stanie, zapłakana i przemoknięta z nadgryzioną wargą, więc skręciłam jeszcze do łazienki. Papierowym ręcznikiem starłam rozmazany od płaczu makijaż, a wargę przemyłam zimną wodą, niestety na to że wyglądałam jak by mnie ze stawu wyłowili w tej chwili poradzić nic nie mogłam. Wykonując czynności oczyszczania twarzy i doprowadzania do normalnego stanu wargi myślałam o tym co zaszło na dworze miedzy mną, a Zaynem. Niby do niczego nie doszło w końcu jedyne co to się przytuliliśmy, nawet nic sobie nie mówiliśmy, ale już sam fakt że byliśmy tam razem i on jeszcze nie zginął spod moich rąk za pierwszą próbą przytulenia mnie to było za dużo. Od pierwszej chwili spotkania z nim na mojej werandzie, ba nawet już w telewizji pokazywałam moje negatywne nastawienie co do niego, a on mimo to zawsze był dla mnie miły, mimo tego że traktowałam go jak śmiecia, nawet teraz na dworze kiedy w całej okazałości przekazałam mu że mam go dość, ale tak na prawdę w mojej głowie skarciłam się za tamte słowa, za to że skłamałam. Szczerze to ja lubię Zayna, a nawet... kocham? Nie, to zbyt mocne słowo. Od tamtej chwili kiedy go rzekomo znienawidziłam, w środku kochałam... hola, hola! Lubiłam go dalej, ale coś w mojej głowie kazało mi go nienawidzić, chociaż cała sytuacja nawet nie była jego winą. Dobra koniec tych rozmyśleń Zannie, myślenie zostaw mądrzejszym, bo się jeszcze zmęczysz, szczerze to już się zmęczyłam. Spojrzałam w lustro w celu sprawdzenia efektu mojej pracy. Nie mam opuchniętych oczy, rozmazanej "pandy" na około nich, ani czerwonych polików, warga też nie licząc lekkiego rozcięcia wygląda jako tako. Spoko mogę iść do dziewczyn. Wyszłam z łazienki i poszłam do garderoby, spojrzałam jeszcze przelotnie na kartkę przyklejoną na jej drzwiach, widniała na niej nasza nazwa zespołu i nasze "autografy", uśmiechnęłam się patrząc na mój podpis ozdobiony diabelskim motywem. Otworzyłam powoli drzwi i weszłam zamykając je za sobą, rozglądnęłam się po garderobie. Cztery ściany w kolorze pudrowego różu którego nienawidzę, podłoga wyłożona jasnymi panelami, biały sufit z dwoma niedużymi lampami, trzy toaletki pozastawiane różnymi rodzajami kosmetyków i pozaklejanymi zdjęciami lustrami, mnóstwo wieszaków na których wisiały różne, zwykle nieużywane ciuchy i pięć kolorowych foteli na których w tej chwili siedzieli zasmuceni One Direction i załamane Girl's Direction, a raczej Lost Girls. Chciałam usiąść, ale mój biały fotel był zajęty przez Zayna, więc opadłam na ziemię i oparłam się plecami o drzwi. Harriet siedziała wtulona w mokre, za pewnie od łez ramię Hazzy, Lia i Liam siedzieli obok siebie na jednym fotelu (były wystarczająco duże by pomieścić dwie osoby) trzymając się za ręce i bezczynnie patrząc w podłogę, Louisa siedziała na kolanach Lou wtulona w jego klatkę piersiową, Nilla cicho pochlipywała wtulona w Nialla z resztą Niallerowi też ciekły pojedyncze łzy, a Zayn siedział i wlepiał we mnie swój zaiste czekoladowy wzrok, wciąż tak jak ja cały ociekał deszczówką. Każda z dziewczyn miała lekko zapuchnięte oczy i rozmazany makijaż, chłopcy raczej nie płakali z wyjątkiem Nialla. Siedzieliśmy tak bezczynnie dobre 15 minut, do puki ktoś nie zaczął się delikatnie dobijać do drzwi. Z trudem wstałam z podłogi i otworzyłam torturowaną pukaniem dechę drewna, za nią stał Maks, od razu wbiegł i przytuliła się do moich jeszcze mokrych nóg, zaraz po Maksie do garderoby wszedł mój tata.
-Młodzieży, zbierać się.- powiedział tylko i wyszedł zamykając za sobą drzwi, ja nie robiąc sobie nic z jego słów znów opadłam w poprzedniej pozycji, a Maks usiadł obok mnie i przytulił się do mojego boku. Cała reszta łącznie z Niallą i Niallerem którzy jakieś 5 minut temu przestali podlewać rzęsy, wzięli się za zbieranie swoich rzeczy.
-Zannie czy ty w ogóle wzięłaś coś na przebranie?! Albo coś cieplejszego w razie pogorszenia się pogody?! Nie, bo po co! Pogoda jest wiecznie piękna i nigdy się nie psuje! Pomyśl co teraz założysz, wiem że mamy tylko drogę od tond do parkingu, a potem od samochodu do domu, ale popatrz jak ty wyglądasz! Jesteś cała przemoczona, nawet przechodząc tylko tą drogę przez parking możesz zachorować przez tą ulewę! Co w ogóle tobie i Malikowi przyszło na myśl by w czasie takiego oderwania chmury sobie jakieś spacerki urządzać, a już zwłaszcza tobie?! Przecież dobrze wiesz że bardzo łatwo chorujesz!- krzyczała do mnie nasza wielce przewrażliwiona Mammy.
-Lia wszystkim nam jest przykro że przegrałyśmy, ale to nie znaczy że masz się na mnie wyżywać.- powiedziałam z spokojnie.
-Ja się nie wyżywam! Ja się martwię!- krzyczała jeszcze głośniej.
-Mammy nie krzycz, proszę. Głowę mi rozsadza od środka.- powiedziałam krzywiąc się. Jak zaczęła krzyczeć to zaczęło mi boleśnie pulsować w głowie.
-Co? Głowa cię boli?- spytał Zayn klękając obok mnie. Maks odsunął się ode mnie i wyczekująco na mnie patrzał.
-Trochę.- powiedziałam. Chciałam wymyślić jakąś docinkę, ale pomyślałam że to było by trochę bezcelowe. Zayn przyłożył mi delikatnie dłoń do czoła.
-Jest rozpalona. Jest tu gdzieś termometr?- spytał zwracając się do reszty. Lia pogrzebała trochę w torbie i podała Malikowi termometr, on z kolei podał go mnie. Odchyliłam bluzkę i włożyłam termometr pod pachę.
-Przestańcie się na mnie gapić, czuje się niekomfortowo.- powiedziałam, bo cała wiara zebrała się na około mnie, wszyscy oprócz Zayna wstali i kontynuowali poprzednią czynność. Po chwili termometr zaczął piszczeć, wyciągnęłam go i nie patrząc na wynik podałam mulatowi.
-38.3, rzeczywiście łatwo choruje- powiedział podając termometr Mammy. Lia chwyciła się za głowę i głośno westchnęła, wyłączyła termometr i wrzuciła go z powrotem do torby.
-Maks idź do taty i powiedz mu że wpadnę do was jutro, bo teraz nie mam ochoty z nikim rozmawiać, ale pod żadnym pozorem nie mów mu że mam gorączkę jasne?- zwróciłam się do brata, jeszcze tego brakowało by się tata dowiedział, nadopiekuńcza Mammy mi wystarczy.
-Dobrze Zannie, ale wróć szybko do zdrowia.- powiedział Maks i mocno mnie przytuliła. Przesunęłam się w bok by nie taranować drzwi, Zayn je otworzył i wypuścił Maksa.
-Musimy szybko jechać do domu i zbić jej temperaturę.- powiedział Malik, kurde jak on się o mnie martwi aż mi się głupio zrobiło. Wszyscy przytaknęli i zaczęli się zbierać.
-Załóż to.- powiedział Zayn kiedy byliśmy już przy wyjściu na zewnątrz, podawał mi swoją szarą bluzę w myszkę Mickey.
-A ty?- spytałam, w końcu Zayn też był cały przemoczony, jedyne co miał suche i cieplejsze to bluza którą mi dawał.
-Ja mam lepszą odporność.- powiedział uśmiechając się, wzięłam od niego bluzę i włożyłam na siebie, była o wieeele za duża i baaardzo przesiąknięta zapachem Malika, co nie powiem nie przeszkadzało mi ani odrobinę, kocham męskie bluzy i zapach Zayna. Założyłam kaptur, naciągnęłam rękawy i wyszłam za resztą. Padało jeszcze mocniej o ile w ogóle było to możliwe. Kiedy byliśmy już w połowie parkingu zatrzymałam się, bo zakręciło mi się w głowie.

• Zayn •
-Kręci mi się w głowie.- usłyszałem cichy głos Zannie przebijający się przez szum deszczu. Odwróciłem się do tyłu, Zannie stała trzymając się jedną ręką za głowę, krzywiąc się i lekko zataczając. Podszedłem do niej i wziąłem ją pod rękę, po chwili doszliśmy do samochodu.
-Co jest?- spytała Louisa widząc że Zannie nie jest w stanie iść sama.
-Kręci jej się w głowie.- powiedziałem pomagając wsiąść Zannie do samochodu, w właściwie do małego busa, od kiedy dziewczyny z nami mieszkają to Lou zainwestował w nowy pojazd. Wsiedliśmy wszyscy do środka i zaczęliśmy jechać. Zannie siedziała oparta o moje ramie, zdjąłem jej kaptur i przyłożyłem mój mokry rękaw do jej rozpalonego czoła. Uniosła głowę i spojrzała na mnie znad przymrużonych powiek.
-Zayn?- powiedziała zmęczonym głosem.
-Tak?- spytałem.
-Śliczny jesteś wiesz? Kocham cię.- powiedziała jeszcze bardziej zmulonym głosem i wtuliła się w mój bok przymykając przy tym powieki.
-Lou! Jedz szybciej! Ona zaczyna majaczyć!- krzyknąłem.
____________________________________________________
No nareszcie! Myślałam że już nigdy nie napiszę tego rozdziału. Ale i tak mi się nie podoba ;\ Za bardzo nakręciłam z uczuciami Zannie. Ale jest, alleluja!
Polecany blog na dziś: [LINK] autorka: Majls Nie wiem czemu, ale coś mnie ostatnio wzięło  na Larr'ego i Ziall'a ^^
Pozdrawiam xoxo

A tu taki mały, zerżnięty z tego bloga komiks ;)

"Rozmowa z moimi rodzicami o One Direction"
Ja: Mi najbardziej podoba się Zayn.
Mama: To ten taki ładny co mi go pokazywałaś?

Ja: Dokładnie tak!
Tata: Że kto?
Ja: Zayn Malik, on jest Pakistańczykiem, a na drugie ma Jawaad, i jest muzułmaninem!!! ♥
Tata: Aha.
Ja: Mamo ładny on jest prawda?
Mama: No bardzo, taki brunet, bardzo fajny :)
'Ja pokazuje zdjęcie tacie'
Tata: Ale piękny, naaaprawdę, że on niby ładny jest?

Ja:

Mama do taty: Ładny, ładny, do ciebie troszeczkę podobny!

Tata: Nie?! Wcale nie. Nie jest podobny.
Ja: Ha! Nie podobny, bo młodszy i ładniejszy! ;]
Tata:
Mama: Zaprzeczyć, nie zaprzeczę ;) jakbym była w twoim wieku to bym go brała!

Ja: Mamo, co za słownictwo!
Mama: No co?! Sama na pewno też tak myślisz!

Ja:
Tata: Baby są okropne...
Ja z mamą:

20 komentarzy:

  1. świetna rozmowa, śmiałam się :D

    Genialny blog! Zapraszam do mnie

    Vanessa razem ze swoją przyjaciółką Alexis wyjeżdżają na wycieczkę na Jamajkę. Poznają tam Ziggiego i Billego, z którymi się wiążą. Przeżywają mnóstwo przygód i postanawiają wybrać się na kolejną wycieczkę z chłopakami. Lecą do słonecznej Brazylii, miasta Santos. Po przyjeździe Vanessa czyta sms'a Ziggiego, w którym tajemniczy "nikt" prosi o spotkanie. Van postanawia śledzić swojego chłopaka i zauważa kłótnie połączoną z namiętnymi pocałunkami, to oznacza koniec ich w związku. Wracając do pokoju na schodach spotyka Billego, który mówi jej, że Alexis zdradzała go z Ziggym. Vanessa błąkając się po ulicach Santosu spotyka Neymara, piłkarza tamtejszej drużyny. Czy ich przyjaźń doprowadzi do czegoś większego?... czytaj! http://najamajke.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej świetnie piszesz <3
    hahahahaha ten dialog z rodzicami boski hahhahahah
    Wbijesz na mój blog o opowiadaniach, dodasz tam komentarz i zostaniesz obserwatorką ? Ja u Cb juz to zrobiłam <3
    http://life-like-in-a-dream.blogspot.com/ <-- mój blog ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie ;* Przeczytałam całość i mi się podoba <3 Obserwuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Za chwilę biorę się za twoje opowiadanie :) Rozmowa boska hahahhahaha ! Nie no jak ty to zrobiłaś ? :D Te animacje xD Nie no po prostu kocham :D <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej przeczytałam od początku do końca i wiesz.. nie podoba mi się. Jakoś mało ciekawe.
    ŚWIETNE ! Nie no najlepsze jakie czytałam !
    Super pomysł i w ogóle ten rozdział najlepszy !
    Już wiem, że ten "komiks" z innego bloga :D
    Po prostu świetny haha :D
    Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałam pierwsze zdanie to mało zawału z załamania nie doatałam! Nie strasz mnie tak więcej! ;)
      Dzięki, normalnie miód na serducho ^^
      Co do komiksu: no wiem boski jest, zazdroszczę Baśce (autorce komiksu) wyobraźni xD

      Usuń
    2. Haha i o to chodzi ! Chyba nikt nie powiedziałby, że ten rozdział jest do kitu bo jest świetny jak całe twoje opowiadanie. Tylko ma trudności co do wyobraźni bo ciągle widzę obraz Girl`s Direction jako kreskówki :D
      A ja myślałam, że to jest jej rozmowa :D

      Usuń
    3. Dziękuję taki mam zaciesz przez te Twoje miłe słowa że aż mnie poliki bolą xD Ja cały czas rysuję(jedna z moich tysiąca pasji) Girl's Direction, ale też za Chiny nie umiem sobie ich wyobrazić jako prawdziwe dziewczyny xD ale pomagają mi w tym trochę zdjęcia które raz dałam, by tak jako tako je przypominały, tak więc wyobraźnia nie szwankuje yea! xD

      Usuń
  6. Cudo! Najlepszy rozdział :D
    Boję się co z Zannie.
    A z tego ;komiksu; leje się już z 10 min Xd
    Zajebiste!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :D
      A co do komiksu to jak ja go pierwszy raz zobaczy6łam to też lałam jak głupa xD
      Nie wiem kiedy dodam next, wiem co mam napisać w następnym rozdziale, ale jakoś nie umiem tego skleić w całość...

      Usuń
  7. ej , czemu nie ma okienka do obserwowania ? ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć. Zajrzałam na twojego bloga i bardzo mi się spodobał Pewnie pomyślisz, że to kolejny spam, ale tak nie ja naprawdę odwiedzam blogi i je przeglądam/czytam. Nie jestem taka jak mogło by się wydawać po tym komentarzu :> Będę zaglądać częściej i dodaje do obserwatorów – liczę na to samo! W takim razie zapraszam na moje dwa blogi:
    http://najamajke.blogspot.com/ - opowiadanie o Vanessie, która wraz ze swoją przyjaciółką Alexis pojechała na Jamajkę. Spotykaj tam, jak im się wydaje, miłości swojego życia, z którymi wybierają się w kolejną podróż do Santosu. Tam okazuje się, że Ziggy (chłopak Vanessy) zdradzał ją z jej przyjaciółką i nie tylko. Zrozpaczona błądzi po ulicach Santosu i spotyka Neymara, piłkarza z miejscowej drużyny. Po pewnym czasie stają się parą i razem jadą na mecz do Barcelony. Tam Vanessa spotyka Billego (brata Ziggyiego i byłego chłopaka Alexis) i dowiaduje się o chorobie psychicznej swojego ex. W ostatni dzień pobytu w słonecznej kataloni Vanessa została napadnięta przez Ziggiego. Wracając do Santosu dowiedziała się, że Charlie (kuzyn Neymara, który z nim mieszka) ma nową dziewczynę. Była to Alexis co stanie się dalej!? CZYTAJ !
    http://dziwnainaczej.blogspot.com/ - przemyślenia, rady, opinie, felietony - mój punkt widzenia. Na razie dostępne są posty to : „Zmarz te paznokcie dziecko!”, „Euro spoko czyli jak zrobić z polaków idiotów...” i „Ewa Farna to rock, Nirvan jest piękny, a Kamil Bednarek jest królem reggae.”

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne :) wciąga ;p czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie :
    http://good-change-in-life-through-1d.blogspot.com/
    oraz:
    it-say-me-desire-that.blogspot.com
    Również piszę o Zaynie ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. świety , tak jak każdy :D
    informuj mnie o kolejnych :D @beautiful_body1

    zapraszam do mnie : zapamietaj-mnie-taka-jaka-bylam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej , dawaj następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy następny ? Miłe słowa, miłymi słowami ale ja oczekuję następnego rozdziału bo jak nie dodasz to ja tu w depresję wpadnę ! ;/
    SzYBKOO ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pati, chodzisz do szkoły? No właśnie, ja też... i w tym cały problem! Z chęcią bym napisała nowy rozdział i go opublikowała, ale teraz prawie codziennie mam po dwa lub trzy sprawdziany, nie licząc poprawek, jedynie w weekendy coś dopisuję do zaczętego już rozdziału. Z ręką na sercu przysięgam że do najbliższej niedzieli postaram się dodać czwarty rozdział. A tak po za tym, to ja u Ciebie też oczekuję new rozdziału! ;)

      Usuń
    2. Owszem chodzę :) Rozumiem :D Ale już się nie mogę doczekać więc tak to jest, że panikuję..
      No to czekam <3
      Czytasz ? :O to badziewie..

      Usuń
    3. Tak czytam, i to nie jest badziewie, jest lepsze od moich czterech blogów razem wziętych!

      Usuń